Nie żyje profesor Wanda Półtawska
Nie żyje Wanda Półtawska – harcerka, więźniarka Ravensbruck, lekarka, przyjaciółka Wojtyły.
W wieku prawie 102 lat zmarła w Krakowie profesor Wanda Półtawska.
„Promieniowała świętością”
„Rozmowa z ks. prał. Andrzejem Kuflikowskim Kustoszem Sanktuarium św. Ojca Pio na Gocławiu w Warszawie.
Jak przyjął Ksiądz wiadomość o śmierci dr Wandy Półtawskiej?
Odszedł święty człowiek, to była moja pierwsza myśl. Pani dr Wanda zrobiła bardzo wiele dla Ojczyzny, Kościoła, kapłanów. Walczyła o życie dzieci nienarodzonych, prowadziła wspaniałe poradnie rodzinne, małżeńskie, godziła i wspierała małżonków. Była człowiekiem głębokiej wiary, wielkiej pokory i cierpienia.
Dane mi było w ostatnią sobotę 21 października być u niej w mieszkaniu w Krakowie z Mszą św. podczas, której przyjęła komunię świętą oraz ostatnie namaszczenie. Była jeszcze bardzo świadoma. Troszkę nawet pożartowaliśmy, bo zawsze odznaczała się pogodą ducha nawet w chwilach najcięższych.
Bardzo się też wzruszyłem. Pani doktor Wanda prawą dłoń miała niewładną, lewą ręką podniosła sobie prawą, by na początku Mszy św. uczynić znak krzyża. Pomyślałem jak my często byle jak czynimy znak krzyża, a ona mimo ograniczeń uczyniła go i to z wielką wiarą.
Od siedmiu lat raz w miesiącu byłem w domu państwa Półtawskich z Mszą św. Pamiętam, gdy jeszcze żył mąż pani dr Wandy- pan Andrzej, zawsze na podniesieniu klękał na dwa kolana, mimo starszego wieku i choroby. A dziś tak wielu „dygnie” tylko przed Najświętszym Sakramentem.
Tęskniła za swoimi po tamtej stronie, ale niezłomnie wspierała tych, którzy są tu. Łączyła ją i całą jej rodzinę ogromna przyjaźń z ks. Karolem Wojtyłą, biskupem, kardynałem i Papieżem – św. Janem Pawłem II. Szerzyła jego nauczanie.
Szanowała każdego człowieka. Sama w życiu wiele wycierpiała od młodości. Była ofiarą eksperymentów medycznych prowadzonych w niemieckim obozie KL Ravensbruck. Kiedy obóz został oswobodzony leżała na stosie trupów uznana za nieżywą.
Zawsze cechowała ją wielka troska o rodzinę.
Pan Bóg daje nam wyjątkowe znaki na ten czas, gdy widzimy trwającą walkę z rodziną.
Dwa lata temu odbyła się beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego, który mówił „rodzina ma być Bogiem silna”, przed miesiącem miała miejsce beatyfikacja Rodziny Ulmów, a teraz odeszła dr Wanda Półtawska, która przez całe życie stawiała na rodziny i wskazywała na powołanie rodzin do świętości. Te wydarzenia odczytuję jako wielkie przesłanie dla nas współczesnych, w kontekście tego co mówiła czcigodna służebnica Boża s. Łucja, że ostatni bój jaki będzie stoczony na świcie między królestwem szatana a Królestwem Chrystusa będzie toczył się w rodzinach i o rodzinę. Trzeba nam to odczytywać jako znaki czasu, żebyśmy umieli tak jak dr Wanda Półtawska walczyć o rodziny.
Ona była otoczona rodziną, swoją fizyczną, ale miała też wielką rodzinę duchową. Wszyscy, którzy ją poznali chcieli być jej dziećmi, tak jak św. Ojciec Pio miał swoje dzieci, córki i synów duchowych, tak dr Wanda Półtawska miała ogrom ludzi, którzy byli jej bardzo bliscy i wdzięczni.
Wspomniał ksiądz, że odznaczała się wielkim szacunkiem do kapłanów?
Z troską prosiła, aby kapłani byli Chrystusowi, aby wczytywali się w to co św. Jan Paweł II zostawił. Napierała, wskazywała, aby czytać jego dokumenty. Podkreślała, że Karol Wojtyła- Jan Paweł II wyjaśnił nam wszystko, tylko trzeba czytać jego adhortacje, encykliki, listy, przemówienia.
Powiedziała mi kiedyś: pamiętaj św. Jan Paweł II powtarzał kapłan musi być radosny, musi cieszyć się kapłaństwem, bo wtedy diabeł od niego ucieka. To takie bardzo zwyczajne słowa, ale zarazem jakże głębokie.
W jakich okolicznościach poznał ksiądz prałat dr Wandę Półtawską?
W 2006 r. gdy zaczęła się budowa kościoła św. Ojca Pio na Gocławiu w Warszawie. Znaliśmy się blisko dwadzieścia lat. Gdy była jeszcze sprawna fizycznie, przyjeżdżała do naszego kościoła kilka razy do roku, zawsze była u nas na odpuście. Miała przecież szczególne więzi z postacią naszego patrona. Powszechnie znane jest to wyjątkowe wydarzenie z jej życia. Gdy chorowała na nowotwór, jeszcze jako biskup Karol Wojtyła napisał list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę, za nią. Została uzdrowiona.
Kiedy uczyłem w Liceum im. Bolesława Prusa w Warszawie przyjeżdżała z katechezami do młodzieży. W auli zawsze z wielką radością przemawiała do młodych, którzy słuchali jej z ogromnym zainteresowaniem.
Od 2017 r. kiedy przekazała mi relikwie pierwszego stopnia św. Ojca Pio i abp Henryk Hoser ustanowił świątynię na Gocłowiu- sanktuarium św. Ojca Pio, raz w miesiącu zawsze jeździłem do Krakowa do Pani Wandy.
Do samego końca była atakowana przez środowiska liberalno- lewicowe, za swoją postawę pro-life, zarzucano jej „że stawia Boże Prawa ponad prawa ludzkie”…
Taki atak miał nawet miejsce na okoliczność jej setnej rocznicy urodzin, ale również kilka miesięcy temu, gdy nadawano jej imię Oddziałowi Noworodkowemu Szpitala im. Rafała Czerwiakowskiego przy ul. Siemiradzkiego w Krakowie. Nie podobało się liberalno lewicowym środowiskom, że oddział otrzymuje imię niestrudzonej obrończyni życia ludzkiego.
Walczono z nią na różne sposoby, próbując podważyć autorytet, zarzucając że jest „religijną radykałką”. Przyjmowała te ataki z wielką pokorą, za wszystkich się modliła. Mówiła, że przyjdzie czas kiedy każdy pozna Prawdę. Nigdy się źle o nikim nie wyrażała, odznaczała się zawsze tak jak św. Jan Paweł II, postawą troski o dobro człowieka. Nigdy nie miała negatywnych uczuć, myślała pozytywnie, zawsze powtarzała, że każdy człowiek jest obrazem Boga, choć nie każdy jeszcze w to sobie odkrył.
Była lekarką, doktorem nauk medycznych, specjalistką w dziedzinie psychiatrii, wykładowcą, profesorem na papieskich akademiach. Była członkiem Papieskiej Rady do spraw Rodziny, konsultantką Papieskiej rady ds. Pracowników Służby Zdrowia. Zostaje wielkim wzorem dla każdego z nas, a może zwłaszcza dla lekarzy, w poszanowaniu i w walce o każde ludzkie życie od poczęcia do naturalnej śmierci.
Zrobiła bardzo dużo dla Kościoła, Ojczyzny, dla człowieka, dla życia.
Jaki pozostawia testament?
W sobotę kiedy na pożegnanie poprosiłem Ją o błogosławieństwo, dotknęła mnie w czoło trzy razy. Powiedziała: „Pan Bóg dał Ci za darmo w prezencie życie, a na świętość sobie sam zapracuj”.
Wiedziałem, że to nasze pożegnalne spotkanie. Byłem świadom tego, ona również.
„Bóg daje nam w prezencie życie, a świętość musimy sobie wypracować” to jej testament dla nas.
Ona dostała życie, i życia nie zmarnowała, nie zmarnowała! Tak odchodzą święci. Mimo cierpienia była radosna. Wierna do końca Bogu i Kościołowi, swojej najbliższej rodzinie i tej duchowej, która dziś choć pogrążona w żalu śpiewa radosne Te Deum za święte życie Pani dr Wandy Półtawskiej, którym promieniowała.
Dziękuję za rozmowę
Małgorzata Bochenek”
źródło: FB Sanktuarium św. Ojca Pio na Gocławiu